Strona:Wacław Sieroszewski - Bajka o Żelaznym Wilku.djvu/217

Ta strona została skorygowana.

Wreszcie zatrzymał się i skinął na towarzyszy, aby pozostali na miejscu. Wtedy spostrzegła, że ma złotą gwiazdę na czole, że jest jakiś od Tatury smuklejszy, zgrabniejszy, i wstąpiła w nią otucha. Nie ruszała się jednak i nie wypuszczała z ręki sztyletu. Rycerz postąpił kroków kilka i ukląkł:
— Tyżeś to, Królewno! Przeszukałem pół świata, obszedłem lądy i morza i już straciłem nadzieję, że cię kiedykolwiek odnajdę... Aż oto jesteś! Królewno, Królewno... Wyśniona, wymarzona Królewno! — zaszeptał głos miły i znany.
— A któż ty jesteś, rycerzu!? Podnieś przyłbicę! — odpowiedziała, tłumiąc wzruszenie.
— Czy mi przebaczysz sprowadzone przeze mnie nieszczęścia? Prześladowania swoje, ruinę Twego kraju i rodziny!?
— Tatura!... — pomyślała z przerażeniem.
— Nie wiem, kto jesteś, rycerzu! — wyszeptała cicho.
Wtedy on podniósł przyłbicę i z żelaznej ramy spojrzały na nią oczy przejmujące a szare, dziwnie znajome.
— Któż jesteś, rycerzu? Wstań, proszę Cię! — powtórzyła, objęta do reszty słodkim zmieszaniem.
Rycerz wstał i jeszcze bliżej przystąpił.
— Więc mi przebaczasz?! Ale pewnie nie poznajesz mię, Królewno? Czy pamiętasz... ogrodniczka?
Królewna wtył się cofnęła.
— Ogrodniczka? Owszem, pamiętam... Ale... skądże ta zbroja, ten orszak? Co wspólnego między potulnym, bezbronnym niewolnikiem, a Wilkiem Żelaznym, strasznym, nieubłaganym rycerzem-najezdcą, okrutnym wojownikiem? Ach, rozumiem: zwiodłeś nas przebraniem ubogim, udaną pokorą... Teraz rozumiem, dla czego zginął Bączuś?! Połączyłeś się z Taturą, a teraz przychodzisz dokończyć zwycięstwa...
— Wstrzymaj się, Królewno! Wcale nie tak było... Na początku byłem istotnie wrogiem waszym, chciałem zagrabić wasze ziemie i wasze bogactwa... Byłem młody, żądny sławy i walki... Pobity przez was... za-