głową, już nawet nie nad głowami mych dzieci, lecz nad przyszłością całego narodu. Bo posłuchaj, wierny mój wesołku, jak to było...
I Król w krótkich wyrazach opowiedział swoją przygodę.
Rumiany Bączuś siedział u jego nóg na podłodze, oparszy rumiany podbródek na rękach skrzyżowanych na grzechotce. Gdy Król zaczął wyrzucać sobie słabość, że ustąpił Żelaznemu Wilkowi i dał bezmyślną obietnicę, gdy zaczął dowodzić, że lepiejby już był jego samego zjadł wówczas dziwoląg, niż żeby on teraz z całym ludem przeżywał takie męki, przerwał mu Bączuś, trzęsąc głową:
— To na nic, Królu Panie, to na nic... Wilki zjadłyby Ciebie z wielkim apetytem, a potym napadłyby na strapionych Twoją nieobecnością poddanych, wycięłyby ich, wymordowały, zajęły twój pałac i pożarłyby nietylko twoje dzieci, ale nawet Królową Jejmość, ba, myślę, że zjadłyby nas wszystkich, bo one są bardzo żarte, ja coś o tym wiem, gdyż ojciec mój był leśnikiem... Wszystkichby połknęło to obrzydliwe, włochate brzuszysko. Zostałaby jedynie Jejmość Pani Głos-Puszczalska, Ochmistrzyni Nadworna Waszej Królewskiej Mości, gdyż jej to nawet Wilk Żelazny rady nie da... Każdy się nią udławi! Ale co z niej komu przyjdzie, kiedy ona tylko bzyka na wszystkich jak osa i nic więcej!... Narodu ona nie zbawi!... Otóż, Królu Panie, dobrze się stało, żeś mu obiecał, gdyż uzyskałeś zwłokę, zdążyłeś zwołać wojsko, a teraz spróbujemy obmyśleć, co robić dalej!...
— A moje słowo królewskie?
— Twoje słowo, Królu?! — zastanowił się wesołek. — Twoje słowo, Królu, wiele waży, ale było ono wymuszone podstępnie, więc podstępem na nie odpowiedzieć należy. Nie odmawiaj mu, ale powiedz, żeby sam po okup przyszedł i wziął go...
— Tego się właśnie obawiam!
— Nie bój się, Królu, teraz nie przyjdzie — nie pokaże się wśród tak mnogiego wojska. Wilczą on ma naturę i o nas po swojemu sądzi... Nasby on bez litości rozszarpał, gdybyśmy w jego znaleźli się mocy.
Strona:Wacław Sieroszewski - Bajka o Żelaznym Wilku.djvu/38
Ta strona została skorygowana.