Strona:Wacław Sieroszewski - Bajka o Żelaznym Wilku.djvu/49

Ta strona została skorygowana.

nika. W orszaku znajduje się jego brat młodszy! — odrzekł ostrożnie pytany.
— Przywołać go!
Chrzęszcząc zbroją, podjechał dumny rycerz.
— Dla czego ludzie tutejsi tacy zmarnowani!?...
— Najwięcej ucierpieli od postoju wojsk... Mieszkają najbliżej zamku...
Król brwi zmarszczył.
— Przecież zabroniłem rabunków i nadużyć, kazałem za wszystko płacić!... — odrzekł chmurnie i głowę od rycerza odwrócił.
— Król płaci, pan zabiera!... Na to przecie są panowie!... — zachichotał Bączuś. — Nie od postoju wojsk, Wasza Królewska Mość, a od poborów pana swego mają te chłopy takie dziury i taką chudość... Hej, podchodźcie, chamy, jęknijcie!... Otwórzcie dzioby, gawrony!... Zdaleka widzę, że z waszych ślepiów wygląda zakuta w miedź pięść szlachetnego rycerza!... Cóż nie idziecie, głuptasy!... — wołał wesołek na chłopów, potrząsając grzechotką. — Oni się poprawią, Najjaśniejszy Panie, i utyją i dziury załatają, gdyż nie są tacy głupi, jak myślałem!... Milczą, bo wiedzą, że Króla raz na rok zobaczą, a pańskiego ekonoma z batem codzień!...
— Tak, tak!... — szepnął Król z rozżaleniem. — Dawniej mieli łatwiejszy do mnie dostęp! Ale ja temu zaradzę! — dodał, podnosząc głowę i spoglądając ostro na dworzan i rycerzy.
Zaraz w pierwszym mieście wysłał na rynek heroldów i kazał ogłosić, że kto poniósł krzywdę, kto ma skargę, kto szuka sprawiedliwości i obrony przed uciskiem, niech się zgłasza na ratusz, gdzie on, Król, będzie osobiście sądy sprawował. Gruchnęła wieść po okolicy i napłynęły ogromne tłumy biedaków, pokrzywdzonych i poteranych przez życie, mnoga ilość powaśnionego rycerstwa, kłócącego się ze sobą rodzeństwa oraz innych nieszczęśliwców. Wiele pracy miał Król, aby wszystko to, co mówili, rozpoznać, fałsz od prawdy oddzielić i wyrok sprawiedliwy wydać. A że najwięcej było chłopów, skarżących