krokiem na salę obrad, zerwali się z miejsc dostojnicy i nawet sam Król wyprostował się i przybladł cokolwiek. Wziął list i i odwrócił się ku oknu a tyłem do obecnych, aby ukryć wzruszenie. Widzieli wszakże wszyscy, że list drżał mu w ręku, a silna postać jakby przygięła się na chwilkę. Ale trwało to krótko, poczym znowu dumnie podniósł głowę, lewą rękę mimowiednie opuścił na pas, gdzie w czasach wojny nosił miecz, i rozkazał gromkim głosem:
— Zapalić ognie wojenne na basztach zamku i wysłać wici do sąsiednich grodów... A tutejsza załoga niech natychmiast gotuje się do pochodu!...
Skinął na kasztelana oraz na dowódcę swej straży przybocznej i odszedł do wewnętrznych pokoi. Nawet Bączuś nie śmiał iść za nim.
Tymczasem panowie, dworzanie, rycerze obstąpili gońca:
— Opowiadaj, skąd jedziesz?... Co się stało?... Co takiego się stało?... Gdzie tak cię pocięto, zuchu?!
Goniec zrazu się wzdragał, ale posiedziawszy trochę na ławie, zdjął hełm, napił się wina, wypoczął i język mu się rozwiązał:
— Cóż, i tak rychło się dowiecie!... W całym kraju wre. Wszyscy o tym tylko gadają!... Jak wyjdziecie za te mury, zaraz się dowiecie!...
— Do rzeczy, do rzeczy!... Gadaj, o co chodzi!
— A nic, jeno że sołtys Gomóła chłopów pobuntował, obiecał im oddać wszystką ziemię rycerską, sam się królem ogłosił, zebrał tłumy ludu i zamek królewski obiegł...
— Należało się tego spodziewać: kto wiatr sieje, burzę zbiera!... — powiedział głośno jeden z dostojników.
— Dawno to mówiłem!... — wykrzyknął rycerz Rondel. — Daj kurze grzędę, ona — wyżej siędę... Dali chamom powąchać trochę wolności i w głowach im się przewróciło!...
— ...Okoliczne zameczki co pomniejsze wzięte, rycerstwo pobite na śmierć... Nawet kobiet, dzieci nie szczędzili buntownicy... Większe grody trzymają się, ale czy długo to potrwa, niewiadomo, bo załogi słabe i żywności mało... Cała nadzieja w Królu, którego imię wielką
Strona:Wacław Sieroszewski - Bajka o Żelaznym Wilku.djvu/59
Ta strona została skorygowana.