Posiedzenie Rady Związkowej zapowiadało się bardzo burzliwie. Spiskowcy, milczący i posępni, zebrali się w nowo zbudowanej szkole, dokąd przeniósł się był przed paru dniami Beniowski.
Zagaił on posiedzenie przedstawieniem rzęczy:
— W kasie mamy cztery tysiące rubli zgórą, prócz skórek lisich, sobolich, kunich, bobrowych, wiewiórczych, zajęczych, skór niedźwiedzich i reniferowych na pościele i obuwie, na ogólną sumę półtora tysiąca rubli; prócz tego mamy dwie setki ryb wielkich, trzy tysiące śledzi i drobnej ryby dla psów, trzy tusze niedźwiedzie. Mamy więc w skarbcu spiskowym zaopatrzenie pewne dla trzydziestu ludzi i pieniędzy oraz wartości wymiennych na uzbrojenie ich, na zakup oręża i amunicji. Trzeba będzie zwolna, ale stale zakupywać proch i muszkiety, o ile ich kto nie ma. Wpływy nasze w miasteczku wzrosły, już mieszkańcy nie tak od nas stronią, przeciw-