Strona:Wacław Sieroszewski - Beniowski I.djvu/209

Ta strona została przepisana.
—   201   —

— Nicpoń!... Sam co wyrabia? Co zrobił z Ziablikowym?
— Środki zdobył Beniowski, jego są... My tylko korzystamy!
— To już przesądzone. Przysięgaliśmy zresztą Beniowskiemu!...
— Ma rację!...
— Przysięga?... Co przysięga?... Chodzi o życie!...
— Choć niezupełnie, ale w każdym razie....
— Drab!... Zawsze warcholił... Całą drogę!...
— Daruj pan, ale nie pozwolę...
— Co nie pozwolę!... Wyrzucić go!... i tyle...
— Panowie, panowie!... Pozwólcie mi, proszę was, odpowiedzieć! — wołał Beniowski.
— Pokaże się, kto ma rację...
— Cicho!... Beniowski ma głos!...
— Beniowski... Dobrze!... Niech mówi!...
— Zobaczymy, co powie! Dość mamy tych wszystkich udręczeń... Od jego przybycia w osiedlu wre, jak w kotle...
— Ani chwili wypoczynku... Grom za gromem... Niespokojny duch!... Nie widać końca!... Wszystko sam, zawsze sam!...
— Uciszcie się!... Milczcie!... Beniowski ma głos... Daję głos Beniowskiemu!... — wołał Chruszczow.
Ucichli i zwrócili się ku Beniowskiemu. Ten powstał i, utkwiwszy gniewne, gorejące oczy w Siepanowa, zaczął:
— Mógłbym odpowiedzieć na postawione za-