okiem i wyszedł na korytarz do Beniowskiego, ale Beniowskiego tam już nie zastał.
Usłyszawszy zeznanie kupca o Piacyninie, wybiegł on natychmiast, siadł na sanie i kazał pędem wieźć się do domu.
— Zginęliśmy! Wszystko zależy od pośpiechu!... Zbierz natychmiast Radę Związkową!... — zawołał, wpadając do Chruszczowa.
Sam widok Beniowskiego był tak straszny, że Chruszczów o nic nie pytał i, drżąc cały, pobiegł wykonać rozkaz. Wpół godziny Rada była w komplecie. Nawet chory Panow zwlókł się z łoża. Wysłuchawszy opowiadania Beniowskiego, on pierwszy szepnął z rozgorzałemi oczyma:
— Zbadać i... śmierć!
— Śmierć!... — powtórzyli inni.
Rzucono losy, sprowadzono oskarżonego, który drżąc z przerażenia, odrazu się przyznał. Wkrótce czterech uzbrojonych w muszkiety ludzi uprowadziło w las związanego i bladego, jak ścielące się wokoło śniegi, winowajcę.