szeństwie rozkazom przełożonych, w pilnem płaceniu podatków... A teraz idźcie do kancelarji, gdzie sekretarz Sudiejkin da wam szczegółową instrukcję waszych obowiązków i zachowania się!
— Więc wszyscy zostajemy tutaj!? — zapytał nieostrożnie Panow.
— Co?... Kto mówi?...
Lecz wygnaniec już zamilkł, szarpnięty gwałtownie przez Beniowskiego za łokieć.
— Ale, ale!... Gdzież znowu ten wasz Beniowski!? Który to mówił, że jest Beniowski? A to ty?! Dobrze!... Otóż raportował mi kapitan okrętu, że w czasie burzy, gdy on, raniony padającym masztem, utracił przytomność, miałeś objąć dowództwo statku i choć uczyniłeś to samowolnie, co nigdy na przyszłość dopuszczone być nie może, ale że zabiegami swemi ocaliłeś załogę, pocztę i majątek rządowy, więc wyrażam ci z tego powodu jednocześnie moją naganę i zadowolenie, oraz chwalę za dzielne spełnienie obowiązku... Sprawiaj się tak nadal, a nikt ci tu krzywdy nie zrobi, owszem pozyskasz życzliwość przełożonych i moją opiekę... A tylko słuchać musisz, musisz słuchać, to pamiętaj przedewszystkiem!
Kiwnął głową, odwrócił się i odszedł, a Norin przymknął za nim drzwi do świetlicy.
— Srogi samiec!... — bąknął Baturin, schodząc po stopniach ganeczka.
Strona:Wacław Sieroszewski - Beniowski I.djvu/36
Ta strona została przepisana.
— 28 —