mglistą ziemię pod 54° 17′ szerokości. Majtkowie zapewniali, że to wyspa Sachalin. Chcieliśmy zarzucić kotwicę dla naprawy okrętu i zrównania ładunku, który przesunął się na jedną stronę i tak chylił statek, że mógł go wywrócić; lecz brzeg był stromy, dokłady fal biły oń wściekle i tak wysoko, iż nie ostałyby się przeciw nim żadne łańcuchy... Płynęliśmy więc dalej, korzystając ile możności z uciszenia się nawałności, aby statek doprowadzić do możliwego porządku, co choć w małej doskonałości nam się udało... Nazajutrz zaś przy pomyślnym wietrze zawinęliśmy do Czekawki, jak to Waszej Wysokiej Szlachetności wiadomo.
— Tak, tak!... Wiem! A teraz powiedz mi, Beniowski, jak to się stało, że ty, jenerał, człowiek wykształcony i rozumny, okazałeś się w rezultacie głupcem, nie upokorzyłeś się, nie wstąpiłeś na służbę Miłościwej Pani Naszej Carowej, która ci to łaskawie w niezmiernej swej dobroci proponowała; przeciwnie, buntowałeś innych i nawet próbowałeś uciekać? Tak przynajmniej stoi napisane w twoich papierach!
Beniowski długo stał w milczeniu z opuszczoną głową. Niłow przechadzał się po świetlicy, poglądając na niego z pod oka, wreszcie przystąpił do stołu, nalał sobie wódki z karafeczki, wypił, przekąsił kawałkiem solonej ryby i chrząknął.
— Cóż nareszcie? Odpowiesz na to, hal?
— Wasza Wysoka Szlachetność sam jest żołnierzem, zrozumie więc: przysięgałem konfede-
Strona:Wacław Sieroszewski - Beniowski I.djvu/82
Ta strona została przepisana.
— 74 —