Strona:Wacław Sieroszewski - Beniowski I.djvu/98

Ta strona została przepisana.




VIII.

Gdy Beniowski z książkami i wokabułami w ręku wszedł nazajutrz do stołowego pokoju Niłowowów, zastał już tam dzieci, siedzące za długim jadalnym stołem. Pani Niłowowa przedstawiła mu je kolejno, kładąc pieszczotliwie rękę na czochratych główkach; poczem wyszła odwołana do gospodarstwa. Ale starsza córka, Nastazja, która z nią weszła, została. Beniowski bawił ją chwilkę rozmową, przystojną okolicznościom, o pogodzie, o miasteczku, o trudnościach morskiej w zimie podróży, o dziwacznej jeździe na psach, o futrzanej odzieży tutejszej... Widząc wszakże, że gawęda przeciąga się bez końca, i że dziewczyna nie odchodzi, zwrócił się do niej otwarcie z uśmiechem:
— Pani daruje, że przystąpię do spełnienia mych obowiązków, mało interesujących dla pani, ale włożonych na mnie przez rodzica pani. Czas ucieka!
— Owszem, bardzo proszę! — odrzekła skromnie i usiadła na ławce obok sióstr.