— Jakto?... Więc Stiepanow aresztowany?... — spytał z przerażeniem Beniowski.
— Ależ nie!... Całkiem inaczej... Wszystko dobrze, pocałuj-że ją, narzeczoną swoją!
Beniowski wahał się, lecz dziewczyna, popchnięta przez matkę, już była koło niego i podniosła ku niemu zapłonioną twarz. Pobladł, pochylił się ku niej, objął i musnął po świeżej twarzy ustami.
Całą drogę do fortecy i mieszkania Niłowowych opowiadała zacna Marta Karłowna przebieg wypadków; jak Nastka, dowiedziawszy się o jego aresztowaniu, postradała zmysły i, jak stała, w jednym sarafanie, pobiegła do więzienia, jak łomotała we wrota, żądając, żeby ją również zamknięto; jak z trudem i wielkiem zgorszeniem udało się nareszcie ją stamtąd uprowadzić; jak przyszedł Chruszczów i poradził, żeby wskazać na Stiepanowa, że chłopak gotów jest odpokutować za swe przewinienie; jak bardzo gniewał się i wytrząsał pięściami na Chruszczowa, na nią i na córkę Iwan Piotrowicz, aż wreszcie zmiłował się, więcej nawet, bo pogodził się z koniecznością marjażu... Cała trudność teraz, jak skłonić sekretarza, żeby odnalazł co prędzej paragraf prawa pozwalający na ułaskawienie jego, Beniowskiego, i przywrócenie mu wolności, nie czekając na odpowiedź z Petersburga, bo jako skazaniec bezprawny nie może przecie jej poślubić! Trzeba go zjednać
Strona:Wacław Sieroszewski - Beniowski II.djvu/18
Ta strona została przepisana.
— 10 —