niczył się jedynie do zapewnienia, że sprawa jest na najlepszej drodze.
— Więcej nie mogę na razie wam powiedzieć... Musimy być nad wyraz ostrożni, a wy musicie mi ufać. Najmniejszy rozgłos zgubi nas. Jestem pewny, że cała ta historja ze Stiepanowym jeszcze się nie skończyła i że lada chwila możemy być zmuszeni do najbardziej hazardownych kroków!
— Cóż wtedy zamierzasz czynić? — zapytał się Panow.
— To się zobaczy! Obecnie nic przewidzieć się nie da... Zależy od okoliczności, od przeciwników... Niewiadomo jeszcze, w jakich warunkach i gdzie będziemy zmuszeni przyjąć walkę. Ale zwycięża ten, kto gardzi śmiercią. Tuszę, że każdy z wygnańców dotrzyma przysięgi, a wtedy pierzchną nikczemni najemnicy. U szlachetnych narówni ze swobodą — śmierć chwalebna! Nikczemności jurgieltnika — popłoch i ucieczka odpowiada! My bronimy życia swego, oni jedynie swych urzędów i majętności. Upewniam was, że czuwam wciąż nad wszystkiem, że użyłem wszelkich sposobów i mam niezbitą nadzieję, iż o każdym kroku rządu powiadomią nas w porę. A byleśmy tylko kilkanaście do przygotowania mieli godzin, w zakład głowę mą stawiam, iż zamku i garnizonu zostaniemy panami, co gdy się uskuteczni, wówczas miasto musi nam się poddać, będąc zewsząd wystawione na ogień forteczny.
Strona:Wacław Sieroszewski - Beniowski II.djvu/189
Ta strona została przepisana.
— 181 —