— Beniowski — zabrał głos Baturin wśród powszechnej ciszy — opowiedz nam, w jaki sposób uwolniłeś się z więzienia, oczyściłeś z urzędowych oskarżeń i uzyskałeś nawet pono rękę starszej córki naczelnika kraju?
— Aha, więc to tak!... Widzę, że podejrzewacie mię o nędzną zdradę i że ta trucizna dla mnie przygotowana jest!... — zaczął wzburzonym głosem Beniowski. — Jakiem prawem i dlaczego śmiecie tak myśleć o mnie? Czy dałem wam jakie powody? Czy obracałem kiedy na własną wyłącznie korzyść osiągnięte przez siebie powodzenie?... Co więc dowodzi mej zdrady? Czy gdybym z wami tak haniebnie postąpił, przybyłbym tutaj teraz, aby narażać się na wasz sprawiedliwy gniew?... Azali nie bylibyście raczej otoczeni w tej chwili żołnierzami i zakuci oddawna w łańcuchy!?
— Jesteś tak pełny wybiegów, Beniowski, i tak w nie dufny, iż mogłeś pozory umyślić, aby, rozproszywszy nas do domów, tem łacniej bez oporu zagarnąć!... — wybuchnął Stiepanow.
— Taak! Teraz rozumiem, gdyż... ten oto pan był właśnie mego aresztowania powodem. Nie o to jednak na razie mi chodzi, chodzi mi bardziej o ten brak wszelkiej ufności, jaki wykazaliście mnie, swemu wodzowi... Pocóżeście wybierali mię i przysięgali mi?... Czy mogę polegać na ludziach, co wykazali tak łatwą wiarę w zmienność zamiarów, obietnic, nawet przysiąg swego naczelnika?... I co za powód tego?...
Strona:Wacław Sieroszewski - Beniowski II.djvu/21
Ta strona została przepisana.
— 13 —