nia sprawie, w wielkiem podnieceniu wypytywali się o czasie i sposobie ucieczki i błagali o natychmiastowe ich zaprzysiężenie.
Beniowski trochę się opierał temu, naznaczył im termin o trzeciej po północy, kiedy przyjdą z miasta Gurcynin, Bielski, kniaź Zadskoj i inni, ale Rada postanowiła, że wobec powszechnego zmęczenia i konieczności wypoczynku poniektórych dla zajęć jutrzejszych, należy przysięgę przyjąć od nowozaciężnych natychmiast i rozejść się do domów.
Boskarew i Ziablikow z towarzyszami zanocowali u Panowa. Długo w nocy przesiedział z nimi Beniowski, zagrzewając w nich męstwo i zapalając pragnienie wolności. Przed odejściem wziął na stronę Boskarewa i Ziablikowa i dał im szczegółowe wskazówki, co i jak mają zeznawać w razie, gdyby Izmaiłow wezwał ich na świadków.
— Bo wyście nieopatrznie podzielili się z nim swemi myślami, a on nas zdradził!...
— Nie może być!? Sam chciał uciekać!...
— A jednak tak jest!... Widziałem go u sekretarza, którego, jak wiecie, jest krewniakiem!... Więc pamiętajcie, com wam mówił, i nie dajcie się oplątać! — powtórzył Beniowski na odchodnem.