zakładników, ale żądający wzamian, aby Beniowski poddał się czterem żołnierzom, których w razie zgody niezwłocznie on, gubernator, po niego przyśle, żeby przybył pod ich strażą do fortecy złożyć usprawiedliwiające go zeznanie.
Jeszcze Beniowski nie zdążył dać na te punkty odpowiedzi, gdy przybiegła chyłkiem niewolnica Niłowowych i wręczyła mu list od Nastazji. Panienka zaklinała go, iżby co prędzej przybywał do fortecy, zaręczając mu bezpieczeństwo oraz upewniając o bezwzględnej przychylności ojca.
„Ojciec przejrzał i zrozumiał całą zdradliwość sekretarza w tej sprawie. Już kazał go zakuć w dyby. Przyjdź więc i dokonaj swego zwycięstwa. Liczę na twą miłość!...“ — pisała.
Wahał się chwilę Beniowski, a Chruszczow, któremu list ów pokazał, nawet nastawał, by raz jeszcze użył swej zręczności i zyskał pożądaną zwłokę aż do ustąpienia lodów z zatoki...
— Nie wytrzymamy oblężenia tak długo. Nawet gdy Kuzniecow z nami się połączy, nie będziemy mieli więcej jak sześćdziesięciu kilku ludzi. Obecnie jest nas wszystkiego pięćdziesięciu siedmiu... Czyż z taką siłą zdołamy złamać dziesięć kroć razy silniejszego i zasobniejszego w broń i amunicję nieprzyjaciela!... — dowodził.
— W dodatku ludzie nasi wcale kiepskie dziś mają miny... — podtrzymał go Baturin.
Wtem z wytrząśniętej przez Beniowskiego koperty wypadł strzępek czerwonej wstążki.
Strona:Wacław Sieroszewski - Beniowski II.djvu/262
Ta strona została przepisana.
— 254 —