wrót podnieść, wysłał oddziały do obsadzenia bastjonów oraz do zajęcia koszar i rozbrojenia śpiących tam żołnierzy, sam zaś pośpieszył z małym oddziałem do domu Niłowa.
W sam czas, gdyż już wszczął się popłoch w twierdzy, wywołany strzałami napastowanych szyldwachów. W oknach domu płonęły i ruszały się niespokojnie światła.
Gdy Panow zastukał do drzwi, nie odpowiedziano mu wcale; natomiast w głębi rozległ się krzyk i płacz kobiet. Kazał Panow pod drzwi podłożyć petardę, a Beniowski tymczasem obszedł pośpiesznie dom dookoła i przez otwarte okno wpadł do pokoju Nastazji.
— Jestem!... Nie lękajcie się, nic wam nie będzie! Gdzie ojciec?
— W świetlicy. Szykuje się do obrony! Bądź ostrożny, Maurycy!... — szepnęła drżącym głosem dziewczyna.
Beniowski przebiegł korytarz, pokój jadalny, gdzie przy blasku kaganka dojrzał nawpół ubraną panią Niłowową, tulącą do piersi młodsze dzieci.
— Nieszczęście!... Nieszczęście!... Już są!... Auguście Samuelowiczu, co robić!? Łaski! — wołała.
— Niech się pani uspokoi, ręczę, że nikomu z was włos z głowy nie spadnie!
Wtem drzwi otwarły się i na progu ukazał się Niłow z pistoletem w ręku.
Strona:Wacław Sieroszewski - Beniowski II.djvu/268
Ta strona została przepisana.
— 260 —