Strona:Wacław Sieroszewski - Beniowski II.djvu/27

Ta strona została przepisana.
—   19   —

zwyczajne, z tem od dzieciństwa rosną... — zauważył Chruszczow.
— Następnie... — powtórzył z pewnem wahaniem się Beniowski — wiedzcie, że jestem żonaty i że mam syna... Nawet nie widziałem go... Opuściłem żonę w stanie błogosławionym...
— Masz tobie!... — przeciągnął Baturin. — To co innego!
— Licho nadało!... Gdzie djabeł nie może... — mruczał Kuzniecow.
— To, rozumie się, komplikuje sprawę!
— Tak komplikuje, że chwilami nie wiem, co robić... — szczerze zgodził się Beniowski. — Wolałbym iść otwarcie na ogień nieprzyjacielski...
— Mógłbyś, zaślubiwszy ją, nie korzystać z praw małżeńskich... Na tej zasadzie, oraz wyjaśniwszy pod jakim zrobiłeś to przymusem, łatwo wszędzie otrzymałbyś rozwód — wstawił ostrożnie Chruszczów.
— Zawsze to dwużeństwo!...
— Wcale nie, gdyż wyrok sądów rosyjskich, pozbawiający praw, zwalnia wygnańców od wszelkich ślubów...
— Nie jestem poddanym rosyjskim... Zresztą w żadnym razie nie chcę i nie mogę wplątać w taką brzydką historję czystej, cnotliwej i tak mi oddanej panienki.
— Cóż się wtedy z nami stanie?... Zrozum, że całą osłoną twoją i naszą jest rodzina naczelnika. Przez swą odmowę obrazisz ją i uczy-