Strona:Wacław Sieroszewski - Beniowski II.djvu/281

Ta strona została przepisana.
—   273   —

szukać fizyka Medera, lecz Meder przepadł bez śladu; dopiero z wielkim trudem odnaleziono go w ciemnej komórce w jego własnym domu. Nie chciał wyjść, siłą wywleczono go stamtąd i nieprzytomnego postawiono wobec chorego Beniowskiego. Meder wciąż nie poznawał towarzyszy spiskowych i pewny, że stoi przed naczelnikiem Niłowym, błagał go o łaskę i obiecywał wyznać całą prawdę. Dopiero wypiwszy na rozkaz Baturina kieliszek wódki, przyszedł do siebie i, dowiedziawszy się o zwycięstwie, o mało nie zwarjował z radości. Wziął się żywo do opatrzenia rany Beniowskiego, ale głową mocno kręcił.
— Musisz go uratować, — krzyknął na niego Panów — bo przecież to dopiero początek!... Co się z nami stanie!?...
— Wiem, że muszę, lecz do djaska, pocóżeście tak ranę zapaskudzili... ha? Słyszycie, co?...
— Chwili nie było wytchnienia!
— Teraz musicie mu dać choć parę dni spokoju!... Inaczej za nic nie ręczę!... — nastawał Meder.
W cichej, półciemnej jadalni Niłowowych usunięto stół, a na jego miejsce wstawiono łoże, na którem Beniowski przeleżał nieprzytomny dni kilka.
Nie słyszał, jak wynoszono ciało Niłowa, którego według pierwotnego rozkazu Beniowskiego pochowano ze wszystkimi honorami wojskowemi. Nie słyszał śpiewów duchowieństwa,