i Gurcyninowi rozkazał zająć się pobudowaniem tratew, na których możnaby spławić do morsskiej zatoki odrazu działa, amunicję, żywność i ludzi, kiedy przyjdzie na to czas.
Zawrzała usilna praca w fortecy i miasteczku. Pojawienie się na fortecznym dziedzińcu Beniowskiego wywołało wśród załogi wybuch szczerej radości.
Tegoż wieczora Winblath doniósł mu, że pani Niłowowa prosi, żeby pozwolić jej opuścić twierdzę wraz z dziećmi i przenieść się do miasta.
— A gdym zwrócił jej uwagę, że dom dość obszerny i że mogłaby mieszkać w nim swobodnie aż do naszego wyjazdu, odparła, że nie godzi się jej korzystać z gościnności ludzi, którzy bądź co bądź zabili jej męża!... — dodał Szwed z przekąsem.
— Bardzo słusznie!... — odparł Beniowski i kazał niezwłocznie wydać Niłowowej glejt na wolny przejazd, gdzie tylko zechce, na przewóz wolny rzeczy oraz polecił wypłacić jej zaległą pensję mężowską ze skarbca. Prosił również, aby zgodziła się na widzenie z nim przed wyjazdem.
Pani Niłowowa odmówiła przyjęcia pieniędzy oraz uchyliła się od widzenia z Beniowskim, pod pretekstem słabości.
Wrócił Chruszczów z oznajmieniem, że okręt gotów jest i że zatoka szybko oczyszcza się od lodów, dzięki wiatrom wiejącym z lądu i prądom
Strona:Wacław Sieroszewski - Beniowski II.djvu/284
Ta strona została przepisana.
— 276 —