nie spiskowców, na którem Beniowski zdał władzę na czas swej nieobecności Chruszczowowi.
— Winniście mu bezwzględne posłuszeństwo!... Nie czyńcie kroku bez jego pozwolenia!... Już niedużo zostało czasu, lecz rozgałęzienie naszego spisku takich dosięgło rozmiarów, iż byle nieostrożność zwrócić może na nas uwagę, a wtedy trudno byłoby prawdę zataić!... Jeszcze trochę cierpliwości i wysiłku a cel zostanie osiągnięty!... — pouczał zebranych Beniowski.
Obiecali słuchać jego rad i widać było, gdy żegnali się z nim, że byli jego odjazdem przejęci.
— A ty, Beniowski, wracaj jednak co prędzej, szczęśliwie. Jakoś raźniej nam z tobą!... — mówili niektórzy.
Kudin, Łapin i Rubatow szykowali się w drogę, jako przyboczna straż Beniowskiego.
Orszak naczelnika składał się z czterdziestu sześciu osób na dziewiętnastu saniach; w tej liczbie było dwudzietu pięciu spiskowców, wprowadzonych umyślnie przez Kuzniecowa, jako straż, służba i psiarze. Sprawni, karni, trzeźwi, otaczali oni naczelnika i urzędników czujnym pierścieniem, nie dopuszczając do nich żadnej osoby, żadnej wieści bez uprzedzenia o tem Beniowskiego. Ten nieodstępnie przebywał przy boku coraz mocniej przywiązującego się do niego Niłowa.
— Bóg cię zesłał na pociechę moich starych
Strona:Wacław Sieroszewski - Beniowski II.djvu/40
Ta strona została przepisana.
— 32 —