razem, myślą jeno o polepszeniu swego wyłącznie losu za judaszową cenę...
— Nie widzę innego na to sposobu, jak oddać władzę dyktatorską życia i śmierci jednemu z nas. Aby miał prawo wydawać rozkazy i układać plany, nie zdradzając ich przed nikim... Dla pomocy niechby ów najwyższy naczelnik dobrał sobie sam zaufanych ludzi... W ten sposób może uda się zachować tajemnicę! — radził Panow.
— Proponuję na dyktatora Beniowskiego!... dorzucił Chruszczow.
— Tak, tak!... Beniowski, niech rządzi Beniowski!... — ozwały się głosy.
— Myślę też, że potrzebna większa w słowach oględność i tajemniczość, niż to możliwe przy obecnym sposobie wykonywania naszych zamiarów — zabrał głos Beniowski. — Lecz musi to być ze wszech punktów rozważone postanowienie, a osoba dyktatora wybrana jednogłośnie!
— Co tu radzić?... kto tu za nas do tej pory myśli?... kto w razie czego najciężej za wszystko odpowie? Ty, Beniowski... Tobie najwięcej ufamy!... Ty rządź!... — zagrzmiało ze wszystkich kątów.
— Więc głosujcie! Bez głosowania tak ważna sprawa obejść się nie może. Pamiętajcie, że w razie wyboru będę miał nad wami prawo życia i śmierci... nawet... za zwykłe nieposłuszeństwo!
Strona:Wacław Sieroszewski - Beniowski II.djvu/54
Ta strona została przepisana.
— 46 —