— Podchodzić do głosu!... — wezwał przewodniczący obradom Chruszczow.
Podchodzili i zgodnie podawali głosy za Beniowskim, a Chruszczow znaczył je na papierze.
— Jest nas tu pięćdziesięciu dziewięciu, a głosów podano pięćdziesiąt osiem... Kto jeszcze nie głosował?
— Stiepanow nie głosował! — odrzekł Panow.
— On jeden. W każdym razie Beniowski wybrany.
— Chciałbym jednak usłyszeć powody, dla których wstrzymałeś się od głosowania? — zwrócił się do Stiepanowa Beniowski. — Czy masz co przeciwko samemu postanowieniu, czy też przeciwko mojej osobie?
— I jedno i drugie!... — odrzekł krótko. — Despotja nigdy nie prowadzi do dobrego...
— Skoro jednak potrzebna jest dla tajemnicy, dla powszechnego bezpieczeństwa!...
— Będziemy cierpieć od omyłek, od stronności i zaślepienia jednostki...
— Choć pochwalam wasze ogólne postanowienie, ale uznaję zarazem słuszność uwag Stiepanowa i w razie mego wyboru wcale nie miałem zamiaru umniejszać liczby członków Rady Zarządzającej, ani ujmować jej znaczenia... Owszem, zapraszam do niej na dawnych prawach nawet Stiepanowa, który, jako adwersarz, najlepiej dojrzy i śledzić będzie umiał moje czynności! — odpowiedział Beniowski.
— Nie wypada mi dłużej przed wami za-
Strona:Wacław Sieroszewski - Beniowski II.djvu/55
Ta strona została przepisana.
— 47 —