Strona:Wacław Sieroszewski - Beniowski II.djvu/61

Ta strona została przepisana.
—   53   —

i na Ochocką gubernję!... — dowodził Niłow. — Mając na wyspach Aleuckich i w Kalifornji twoje, mój zięciu, poparcie, a w Kamczatce przychylnego sobie Nowosiłowa, będziemy mogli rządzić całym tym krajem, jak nam się spodoba!
— Nie wiem jednak, czy na sekretarza można będzie liczyć zupełnie!... Za gruby! Nie dwóch a trzech i więcej ludzi w nim się mieści! — zauważył Beniowski.
— Hm!... Myślałem i o tem... Zapewne, że nie zupełnie. Ale zważ, Auguście Samuelowiczu, że węzłem wszystkiego jest Ochock: przezeń idą rozkazy i raporty, z niego wypływają okręty, niosąc prowiant, amunicję i zasiłek w ludziach... Kto ma Ochock, ma w garści kraj cały... A tam ja będę!... Ja, który znam Sergjusza Mikołajewicza jak zły szeląg!
Pilnie, choć w milczeniu, słuchały tej politycznej rozmowy Nastazja z Martą Karłowną, znikając od czasu do czasu za drzwiami dla spraw domowych. Dopiero na samem wyjściu zawolała pani Niłowowa Beniowskiego do pokoju córki i jęła mu wyłuszczać, jak pilne jest, wobec gotujących się zmian i możliwej dalekiej wyprawy, przyśpieszenie wesela:
— Żebyście się mogli choć sobą nacieszyć przed twoim tam wyjazdem! Chcesz a skłonię męża, żeby dom i całe uekwipowanie własnym ci sprawił kosztem, żebyś mógł nie czekać na budowanie osady...