gra gdzie w szynku! — mówił, mijając Beniowskiego i kłaniając mu się nisko.
Beniowski z przykrem uczuciem siadł na sanki i kazał się wieźć do siebie. Podejrzewał, że Bielski jest na zebraniu, i śpieszył go uprzedzić.
Gdy wszedł, spostrzegł starca niedaleko ode drzwi, kryjącego się wstydliwie w ostatnich szeregach zebranych. Zafrasował się bardzo Bielski, usłyszawszy opowieść o zamiarach sekretarza i komendanta.
— Trzeba iść, bo gorzej będzie, jak mię nie znajdą!... Bywajcie zdrowi!...
Westchnął, nacisnął uszastą czapkę futrzaną na siwą głowę i wyszedł.
Beniowski przedstawił sprawę Iwaśkina, Wołodimirowa i Puszkarewa; wszczęły się przykre i namiętne debaty: jedni proponowali, żeby zdrajców zaraz zabić, inni, żeby ich uwięzić, ci wyrzekali wogóle na zepsucie obyczajów, na podłość ludzką, na sobkostwo, tamci klęli świat cały i złych i dobrych. Wkońcu przyjęto podaną przez Beniowskiego rezolucję, żeby zgłaszających się judaszów upewnić, „jako dawny zamiar zrzucenia jarzma niewoli został porzucony wobec zmiany zachowania się członków rządu względem wygnańców; że obecnie wszystkie ich siły skierowane są wyłącznie na założenie osady rolniczej na Łopatce, ku czemu zapraszają wszystkich towarzyszy, a w tej liczbie i przybyłych“.
Beniowski śpieszył ze skończeniem obrad,
Strona:Wacław Sieroszewski - Beniowski II.djvu/79
Ta strona została przepisana.
— 71 —