Strona:Wacław Sieroszewski - Beniowski II.djvu/86

Ta strona została przepisana.
—   78   —

— Święty człowieku!...
— Idź, już idź!... Mogli cię zauważyć!... Przyjdą!... Dam sobie sam radę... Muszę trochę tak tylko poleżeć!... Pomodlę się do Matki Boskiej Częstochowskiej, to mi zawsze pomaga! Twardo trzyma się człek życia, twardo!... Wciąż mi jakowaś świtała nadzieja, że zobaczę Polskę... I oto przyszła! Idź już Beniowski, bo wyda się!... Och, och!... Jakże strasznie... jakże strasznie!... ale idź już!... Mówię ci!...
Nagle w pobliżu zaszczekał pies; starzec uniósł opuchłą, posiniałą twarz i kiwnął niecierpliwie na Beniowskiego.
Ten posłusznie wysunął się za drzwi.