Strona:Wacław Sieroszewski - Bolszewicy.djvu/11

Ta strona została uwierzytelniona.



AKT PIERWSZY

Obszerny „hall“ w zamożnym polskim dworze. Nalewo schody, prowadzące na górną galerję, sklepioną i ozdobioną wnękami z kwiatami. Pod schodami drzwi do schowanka, a dalej w tej samej lewej ścianie drzwi podwójne, prowadzące wgłąb domu. Z prawej strony sceny duże drzwi oszklone, wiodące do stołowego pokoju; widać tam stół nakryty białym obrusem, z wazonem kwiatów pośrodku, i porcelanową zastawą dookoła. Tylko co skończono wieczerzać. Nad stołem zwiesza się kryształowa lampa. Ściana w głębi „hall“u, cała prawie oszklona, wychodzi na ganek. Pośrodku otwarte szklane drzwi; przez nie, oraz przez wielkie okna widać obszerny dziedziniec z kręgiem murawy pośrodku i klombem kwiatów w ogniska trawnika. Dookoła wstęga wjazdowej drogi, nad nią zwieszają się konary starego parku, w oddali brama — dwa białe słupy kamienne zakończone wielkiemi kulami. Po obu stronach bramy poprzez krzewy i drzewa bieleją budowle z czerwonemi dachami. Na lewej stronie ganku skupia się służba folwarczna i chłopi ubrani z „waszecia“. Bliżej drzwi stoi dwóch szwoleżerów w pełnym bojowym rynsztunku z szablami u boku i karabinkami na plecach. Trzeciego żołnierza z lancą w ręku widać już na drodze, trzyma trenzle koni szarpiących się, ale ukrytych za tłumem ludzi i węgłem budynku.
Pośrodku „hall“u stoi kilka foteli, mały stoliczek, berżerka, a pod szklaną ścianą, pod oknami — duże, niskie wyściełane ławeczki; na jednej z nich leży szabla kawaleryjska, czapka i łosiowe rękawiczki. Wieczór: niebo ciemnieje. Słychać w oddali nieustanne trzaskanie karabinów maszynowych i miarowe, co jakiś czas, strzały armatnie.
Do pustego „hall“u wchodzi z lewych drzwi z pośpiechem MORSKI w mundurze, ze spicrutą za cholewą buta; za nim Morska, Chołupko, Zosia, Wojciechowa, w końcu Lasota, wsparty na ramieniu Marcinka. (Lokaj Klemens wchodzi z ganku i staje wyprostowany przy drzwiach)
.