Strona:Wacław Sieroszewski - Bolszewicy.djvu/147

Ta strona została uwierzytelniona.
CHOŁUPKO (żałośnie do żołnierzy)

A to łajdaki!... Na mojej kasztance... tego...

I. ŻOŁNIERZ
(wraca na środek sceny: staje twarzą do widowni, stawia mocno przed sobą: karabin i mówi, kręcąc głową z niezadowoleniem)

Nie-do-brze!

(Żołnierze II i IV-ty zatrzymali się po obu stronach drzwi w pozach stanowczych, patrzą na mówiącego i przytakują mu)
WOJCIECHOWA
(przyskakuje do I-go Żołnierza z przymileniem z prawej strony, a Zosia z lewej)

Ech, głupstwo, panie wachmistrz! Powolutku my tu znowu wszystko ślicznie, eligancko oprzątniemy... A wy już ochwiarujcie życie temu jednemu bolszewikowi, kiedy dziedziczka oto prosi... Oni mnie też chcieli zabić!

I. ŻOŁNIERZ
(oparty malowniczo na karabinie mówi z ukrytem kpiarstwem)

Pewnie; jak uciekł, to mu można darować!... Niech, wraca do swojej Rassiei! Ale u nas (surowo i z naciskiem) po-rzą-de-czek mu-si być!

WOJCIECHOWA

O tak!

ZASŁONA



Chełmica Wielka3 Października, 1921 rok.