Strona:Wacław Sieroszewski - Bolszewicy.djvu/36

Ta strona została uwierzytelniona.
(Hałas w stołowym pokoju wzmaga się. Wojciechowa zagląda tam przez oszklone drzwi).

Boże wielki! Kredens rozbili... Pasztet wyciągnęli... Wszystko zeźrą!...

SYPNIEWSKI (surowo do Morskiej)

Dlaczego pani nie kazała ludzi nakarmić?... Głodni są.

MORSKA

Pan widzi, co się dzieje! Nie jestem już tu panią.

SYPNIEWSKI

Uniknęłaby pani niepotrzebnego zniszczenia.

MORSKA
(przygląda się uważnie oficerowi)

Ale, pan... pan... Jeśli się nie mylę... Jakże to?...

SYPNIEWSKI
(robi jej znak milczenia; półgłosem)

Nie myli się pani.

(do Gułaja)

Możesz odejść, ja aresztuję tę panią...

GUŁAJ
(chmurzy się i robi groźny ruch)

Pójdę, albo i nie pójdę...

(mruczy)

Wo imia światowo komunizma!