Ta strona została uwierzytelniona.
SARNOWSKIJ
Długo czekać! A tymczasem głód kiszki skręca i chciałbym nareszcie, po tylu nocach nieprzespanych, choć umyć się...
SONIA
patrzy bystro na Morską, która w tym czasie podniosła się z krzesła, zbliżyła do okna i daje za plecami rozmawiających przeczące znaki Chołupce, Marcinkowi, parobkom, kręcącym się w tłumie przed gankiem i probującym dostać się do niej przez schody; bolszewicy ich nie puszczają.)
SYPNIEWSKI
Należałoby przedewszystkiem odebrać od chłopów to, co zrabowali we dworze.
RAZIN (półgłosem do Sypniewskiego)
Tak, zapewne, to teraz jest własność rządowa, lecz z chłopami... materja delikatna! Muszę przedtem zwołać zebranie, wytłomaczyć im i wybrać komitet.
SONIA (poprawia go)
Kombied![1]
RAZIN (zgadza się)
Dobrze! Niech będzie Kombied.
MORSKA
(odwraca głowę od okna i wskazuje na bolszewików, przechodzących przez podwórze z materacami, kołdrami i poduszkami na ramionach)
O wiele prościej odebrać te rzeczy waszym żołnierzom!
- ↑ Kombied — Komitet Biednoty.