Ta strona została uwierzytelniona.
Tiebia zdieś niet,
No ty sa mnoju,
Twaja ruka w mojej rukie
I wsio napołnieno taboju
W majom ukromnom ugałkie!
Pust’ stoniet wichr,
Pust’ płaczet wjuga,
Taskuja w sumrakie nacznom,
Ty dla mienia, czto niebo juga,
Tiepło i swiet w tiebie, w tiebie
Adnom...[1]
(Z bibljoteki wchodzi i zamyka drzwi za sobą Sypniewski z bukietem w ręku)
SONIA
Ach, jakie cudne kwiaty!
SYPNIEWSKI (wręczając bukiet Soni)
Istotnie śliczne. Jeszcze na nich rosa nie obeschła...
SONIA
(ze znaczącem spojrzeniem i zalotnym uśmiechem)
Prawda: nie obeschły!... Dziękuję! Ach jak pachną!...
(wącha bukiet)
SYPNIEWSKI
W pobliżu domu wszystko stratowane. W oranżerji — kupa skorup... Ale w dalekich kątach ogrodu jeszcze trochę ocalało. Sam je zrywałem...
- ↑ Romans rosyjski, patrz nuty w końcu książki.