Strona:Wacław Sieroszewski - Bolszewicy.djvu/58

Ta strona została uwierzytelniona.

Ładna pogoda! Przysłano kilka nowych rozporządzeń i dekretów, które trzeba będzie jak najszybciej wykonać!

SONIA

Mianowicie?...

SARNOWSKIJ (niechętnie)

Ech, żeby nie powtarzać przeczytam, gdy się wszyscy zbierzemy. Gdzie Razin?...

SONIA

Nie wiem. Wciąż się spóźnia. Chce nas zgnębić swoją pracowitością!...

(dzwoni znowu)

Cóż ten samowar?

(Wbiega Wojciechowa z drzwi na lewo, niosąc kipiący samowar)
SCENA TRZECIA
(Ciż, Wojciechowa)
SONIA

Cóż tak długo?

WOJCIECHOWA

Nie mogłam... Wciąż wpadali te sołdaty z czajnikami i zabierali wodę gorącą... Ja krzyczałam, że komisarska, ale oni tylko mi nieprzyzwoitości odpowiadali... Ciągiem nieprzyzwoitości...

(zakrywa oczy fartuchem i buczy)