Ta strona została uwierzytelniona.
LI
Li nie znaj... Ka-py-ten Sa też... dyrka — klucz smotri!...
SONIA (spokojniej)
To on cię tu do mnie przysłał, co? Ka-py-ten Sarnowski?...
(pokazuje na okulary)
LI
(kiwa głową i chrząka przytakująco)
Eęch!
SONIA (po chwili namysłu)
Słuchaj, Li: ty bez mego pozwolenia nikogo, nikogo do niej nie puszczaj!... Rozumiesz!... Ani kapiten Sy, ani kapiten Sa, ani nawet kapitana Ra... Mój rozkaz, główny rozkaz!... wiesz o tem i pamiętaj!
LI
(kiwa głową i chrząka potakująco)
Eęch!
SONIA (znacząco)
Będzie tobie szibko dobrze! Będzie mnoga u ruska baba, będzie mnoga wódka, mnoga dienga, mnoga chleba — kuszaj!...
LI
(wyjmuje z za pazuchy małą fajeczką chińską i pokazuje)
SONIA
Dobrze. Będzie i opium, ale pamiętaj nie słuchać... nikogo tylko mnie! Poni-maj?...