Rzecz całą... trzeba postawić... jak najprościej. Aha, już wiem! (do Sypniewskiego) Wy, towarzyszu, ją znaliście przedtem, więc ją namówcie, żeby złożyła na wasze ręce deklarację, że chce u was objąć miejsce, przypuśćmy... sekretarki... to niema znaczenia a raczej... wszyscy wiemy, co to znaczy... sekretarka, maszynistka, czy co innego he, he!... (śmieje się). Na tej zasadzie ja i towarzysz Razin... puścimy ją z wami... do sztabu... dziś jeszcze... na waszą odpowiedzialność towarzyszu! co dobrze?...
Naturalnie. A wtedy i papier od chłopów niepotrzebny...
Istotnie. Prócz tego będziemy kryci formalnie, bo przecie mamy większość w tutejszym komitecie, (liczy na palcach) Towarzysz Razin, towarzysz Sarnowskij... ja...
Jeszcze jednej rzeczy w ten sposób unikniemy: nie będzie potrzebowała Morska podpisywać uznania dla Rządu Sowietów, na co uparcie nie chciała się zgodzić... Prośba o miejsce w Rządzie dla nas wystarcza tymczasowo... A co powiedzą w sztabie, to już was niech o to głowa boli, Feliksie Kazimierowiczu... Ale myślę, że trudności mieć nie będziecie z kolegami: ręka rękę myje, noga nogę wspiera... Przecież to nie pierwsza i nie ostatnia sprawa z sekretarkami.. Dziś ona pisze u was, jutro u towarzysza Razina (Razin macha ręką z niechęcią) a pojutrze... u kogo innego...