zorcy zabierali i uprowadzali wtył. Gdy przyszły z kolei nasze nazwiska, naczelnik pochylił się nagle ku przewodniczącemu i coś mu powiedział cichaczem:
— Jak przyszli? spytał przewodniczącego.
— Przyszli wolni! W „statejnych spiskach“ niema żadnych uwag. Widocznie zastosowano do nich prawo! — zrobił nacisk na prawo.
— Wy kto? Student? — zwrócił się jeden z urzędników do Landego.
— Tak.
— A wy, młodzieńcze, jesteście szlachcicem?
— Byłem — odrzekłem.
Znów nastąpiły ciche za stołem narady i kręcenia głowami.
— Nie zakuto was na miejscu i nie przebierano w odzież więzienną.
— Nie. Przebrano nas w Wysznim Wołoczku.
— Dobrze. Odprowadź ich zpowrotem!... zadecydował przewodniczący.
Gdy znaleźliśmy się znowu w sali więziennej, wśród tłumu oczekującego przy drzwiach przebiegł głuchy szmer.
— Co się tam dzieje?.. Czy wywożą?
— Nie wiemy. Wszystkich kują w kajdany!
W tej chwili drzwi się znowu otwarły i ukazał się Popko, Krawcow, Kalużnyj, Komow, brzęcząc straszliwie łańcuchami. Popko szedł blady, spokojny, z dobrotliwem, wyrozumiałem spojrzeniem
Strona:Wacław Sieroszewski - Ciupasem na Syberję.djvu/12
Ta strona została uwierzytelniona.