nauczycielka ludowa, panna Felicja Lewandowska, polka, która następnie wyszła za Landego, oraz bardzo młoda i ładna dziewczyna Gutowska — biała, różowa, z pysznemi jak ogień rudemi włosami, narzeczona katorżnika, Kołtanowskiego, w której zresztą kochała się cała młódź więzienna. Było jeszcze kilka pań, których nazwisk nie pamiętam, w każdym razie było ich bardzo mało na stu kilkunastu wiezionych na barce młodzieńców. To też amor dyskretnie, lecz nieustannie polatywał w powietrzu, wywołując wichry westchnień i miljony wyrazistych, wielbiących spojrzeń. A gdy w księżycową noc chór ześpiewanych głosów wybijał się daleko nad lustrem szumiącej rzeki, najtwardsze serca oprzeć się nie mogły słodkiej tęsknocie.
„Wołga matuszka burliwa, gaweriat...“
„Pod Samaroju razbojniczki szalat...“
„A w Samarie to diewicy charaszi...“
„Nie zabyt‘-by mnie krasawicy-duszi!...“[1].
Ulubionemi pieśniami rewolucyjnemi wśród rosjan były wówczas: 1) „Wstawaj, podymajsia raboczij narod“ (Wstań, podnieś się, ludu roboczy...). 2) „Idjot on i ciepi zwieniat“ (On idzie i dzwonią łańcuchy...), 3) „Jest na Wołgie utios...“
- ↑ Wołga-matula, powiadają, burzliwa... Pod Samarą rozbójnicy hulają... A w Samarze piękne dziewczęta... Bylem tylko nie zapomniał mej cudnej bohdanki...