„Samoogolonych“ powleczono do karceru. Powstała burza, w której znowu zarysował się antagonizm między „administracyjnymi“ i „sądowymi“.
— „Poco to zrobili?... Czy to nie jest w gruncie rzeczy drobiazg?! Przecież wiedzieli, co im grozi na katordze?!... A teraz narażają wszystkich... — gorączkowali się jedni. — „Wyście honor gotowi sprzedać za „franzolę“[1] — krzyczeli drudzy. Skończyło się na długiem „pryncypialnem“ gadaniu, w którem była szeroko omawiana kwestja żandarmów, gdyż ktoś z „franzolistów“ wniósł projekt, żeby żądać powrotu tych „aniołów stróżów“. Istotnie żandarmi dbali o nasze względne wygody, starali się wiele rzeczy nam ułatwić, otaczali nas opieką przed „samodurstwem“ poszczególnych oficerów i żołdaków etapowych, robili nam rozmaite pieniężne usługi, naprzykład wydawali naprzód strawne na całą drogę, co umożliwiało zakupienie potrzebnych wiktuałów tanio w wielkich miastach lub przy okazji... Słowem, położenie nasze materjalne z żandarmami było o wiele lepsze. Zato ich oko i ucho wciąż czuliśmy na sobie; podsłuchiwali nasze rozmowy, przeglądali niby od niechcenia nasze książki, kradli porzucone kajety i notatki; w czasie najgorętszych „pryncypjalnych“ dyskusyj spo-
- ↑ Franzola — tak nazywają na Syberji białą pszenną bułkę z najlepszej mąki „krupczatki“.