Strona:Wacław Sieroszewski - Ciupasem na Syberję.djvu/50

Ta strona została uwierzytelniona.

przyzwoicie ubrana, miała jednak wygląd posępny, często dziki. Rzadko widziało się i słyszało śmiech, za to często wynoszono nam „kołacza w podajanje nieszczastnieńkomu“ (jałmużnę nieszczęśliwemu), przez pamięć cierpień przeżytych przez ojców i dziadów, gdyż znaczna część ludności nie przybyła tu dobrowolnie, lecz była zesłana. Etap stał zwykle na skraju wsi, był otoczony ostrokołem, dookoła którego chodziły warty. Pośrodku podwórza wznosił się duży drewniany budynek piernikowego koloru. Korytarz przecinał budynek przez środek; z jednej jego strony mieściła się jedna lub dwie duże na paręset osób sale z pryczami pośrodku; w tej sali zamykano mężczyzn. Po drugiej stronie korytarza były mniejsze sale — dla familijnych. Tam umieszczano nasze panie. Była tam jeszcze niewielka kordegarda dla wewnętrznej straży. Straż składała się z żołnierzy specjalnego „etapowego pułku“ z oficerem niższej szarży na czele, zwykle wysłużonym, często półinwalidą, zawsze jakimś felerowatym, wysortowanym z armji kadrowej. Prawie wszyscy byli pijacy, niektórzy robili wrażenie wprost nienormalnych. Taki oficer etapowy był panem życia i śmierci nietylko partji, którą odprowadzał, lecz znęcał się często i tyranizował okoliczną ludność, do czego miał sposobność przy wybieraniu od niej podwód, przez dopuszczanie lub wzbranianie han-