Strona:Wacław Sieroszewski - Ciupasem na Syberję.djvu/51

Ta strona została uwierzytelniona.

dlu produktami z aresztantami i wreszcie, przez tolerowanie „szmuglu“, wódki, kart i wdzięków niewieścich do zostających pod jego pieczą więzień. Takich więzień miał zwykle dwa: większe właściwy „etap“, gdzie w tem samem więziennem podwórzu miał swój dom mieszkalny oraz koszary dla swego plutonu żołnierzy; tu zwykle „partja“ miała dniówkę i tu zmieniała się straż. Drugie więzienie znajdowało się w dwudziesto-paro-kilometrowej odległości, miało takie same urządzenia, tylko mniejsze, i zwano je „pół-etapem“; tam partja spędzała jedną tylko noc i nazajutrz szła dalej.
Nam początkowo po wsiach nigdzie nie dawano dniówki. Przypuszczam, iż była to ostrożność, gdyż taki przespieszony transport wymagał większych ilości podwód i wstrzymywał normalny bieg dążących za nami oraz idących przed nami kryminalnych partji. Skutek był jednak ten, że tym, co marzyli o ucieczce z etapu, nie udało się jej zorganizować: Przez jedną noc niepodobna było ani krat przepiłować, ani dziury przebić w ścianie, ani poznać choć pobieżnie przylegającej do etapu miejscowości. Szanse powodzenia były w tych warunkach tak małe, a represje od dzikich żołdaków, szczególniej kobietom, groziły tak wielkie, że nawet skazani na bezterminową katorgę — nie chcieli korzystać z rzadkich, nadarzających się okazyj. Było parę wypadków, że