Strona:Wacław Sieroszewski - Ciupasem na Syberję.djvu/52

Ta strona została uwierzytelniona.

więźniowie niepostrzeżenie wymykali się poza kordon straży, — wracali jednak sami przerażeni i bezradni wobec posępnej grozy zaśnieżonej pustyni. Udawało się to zresztą jedynie „administracyjnym“, których mniej strzeżono, gdy tymczasem „kajdaniarzy“ pilnowano bardzo czujnie i kazano im iść lub wieziono ich zawsze na czele partji. Pierwszą dniówkę mieliśmy w Maryninskim „Ostrogu“. Była niezmiernie przykra, gdyż właściwie dzień przedtem kryminaliści zażgali nożami naczelnika więzienia, za to, że wykrył i zniszczył ich działającą tam sprawnie od paru miesięcy fabrykę „trzyrublówek“. Wszyscy więźniowie byli z tego powodu zbici kolbami, zakuci w „ręczne i nożne“ kajdany, wszystkich pozbawiono na miesiąc gorącej strawy i zamknięto w celach „z paraszą“[1]. Nie tracili jednak fantazji, przesłali nam kartkę ze szczegółowym opisem całego zdarzenia i z prośbą o tytoń, wódkę, cukier i herbatę, gdyż wszystko im odebrali.

— „Ale kwiczał, jak prosię, kiedy wypuściliśmy mu kiszki!... — chwalili się w rozmowach wieczornych przez okno. Przysłali nam nawet parę okazów swego „państwowego wyrobu“, a gdy wyraziliśmy zdziwienie, że tak są liche i że nikt pewnie ich nie brał, twierdzili, że „lepszych nie

  1. kubeł klozetowy, specjalna tortura więźni rosyjskich, o której będzie mowa później.