Strona:Wacław Sieroszewski - Ciupasem na Syberję.djvu/54

Ta strona została uwierzytelniona.

Zbliżaliśmy się do Krasnojarska, gdzie zapowiadano nam dłuższy postój, może nawet „zimowanie“. Wszystkie więc plany i marzenia zostały odłożone do tego postoju.
— „W wielkiem mieście łatwiej będzie wystarać się o fałszywe paszporty i pieniądze, łatwiej się tam ukryć przed pościgiem w pierwszych chwilach... Przecież mamy tam towarzyszy „zsylnych“ i sympatyków!“ — dowodzili doświadczeni konspiratorzy. Więzienie w Krasnojarsku składało się z kompleksu dwupiętrowych murowanych budynków, otoczonych wysoką na kilka metrów ścianą. Zaraz za wielką drewnianą bramą stała mała kordegarda dla straży zewnętrznej, którą pełnili żołnierze; wewnątrz sprawowali służbę dozorcy więzienni. W więzieniu były warsztaty ślusarskie, stolarskie, krawieckie, szewckie, tapicerskie, więźniowie sporo zarabiali i byli naogół zadowoleni. W Krasnojarsku zastaliśmy kilkunastu więźniów, przewiezionych poprzednio. W ich liczbie Liona, którego po awanturze zabrano i wywieziono pocztą naprzód. Naczelnikiem więzienia był polak Ostrowski, który obchodził się z więźniami wyrozumiale, i był przez nich lubiany. Względem nas również okazał z początku wiele życzliwości i liberalizmu. Oddał do naszego wyłącznego rozporządzenia oddzielne skrzydło, gdzie sale więzienne były stale otwarte dzień i noc, tak, że mogliśmy się widywać i urządzać,