wadził nas „wolnym krokiem“, jadąc na czele zakrytą „kibitką“. Kiedy dostrzegliśmy już o zmroku wielki, biały budynek irkuckiego „ostrogu“, upstrzony setkami malutkich okien, okrzyk radości wyrwał nam się z ust.
W irkuckiem więzieniu już zgromadziła się pewna ilość skazańców politycznych, przywieziona grupkami różnemi czasy i czekająca tutaj na zorganizowanie „nowej katorgi“ w starym Akatuju, gdzie w kopalniach srebra ginęli niegdyś polscy powstańcy oraz rosyjscy „dekabryści“ i „pietraszewscy“. Wśród wygnańców w irkuckiem więzieniu znalazłem polaków Kornela Bagrynowskiego[1], Kosteckiego z Kijowa, Witaszewskiego (zruszczałego polaka) z Odesy, oraz prof. chemji Bohdanowicza, ze Lwowa, który przybył umyślnie do Rosji, aby uczyć ówczesnych terorystów sztuki przygotowywania materjałów wybuchowych. Prof. Bohdanowicz, stary rewolucjonista, jeszcze z 63 roku źle mówił po rosyjsku, lecz biegle władał kilkoma językami i był bardzo wykształcony. Cieszył się wielkiem poważaniem wśród rosjan, którzy stale z nim prowadzili dyskusje o nacjonalizmie, rewolucjonizmie i demokracji.
— Dziwna rzecz!... — powiedział profesor, charakteryzując swój stosunek do rosyjskich
- ↑ Zastrzelił się na wygnaniu w Jakuckiej Obłasti w 1900 roku.