ców... Zabierała ziemie i skarby, zmuszała zabranych niewolników czynić swą wolę i pracować na siebie. Utrwalała się, aby znowu wypuścić daleko przed siebie zwycięskie kolumny wywiadowcze. Tak trzeba czynić i dzisiaj. Lecz kolumny konne, choćby najwaleczniejsze, nie wystarczają już dziś przeciw ludom Wschodu i Zachodu. Nawet Chiny mają już dziś szybsze od najszybszego rumaka żelazne ptaki, na których rycerze przelecieć mogą wysoko ponad głowami najliczniejszych wojsk... niedosięgli dla ich pocisków...
Jeżeli chcemy spełnić przeznaczenie, jeżeli chcemy iść drogą przodków naszych, jeżeli nie chcemy stać się znowu niewolnikami sąsiadów, musimy mieć ptaki żelazne i śmiałych na nich jeźdźców...
Między potężnemi Chinami i drapieżną, krwawą Rosją, które znacie dobrze, nie ostoi się mała Mongolja, gdyby nawet każdy jej syn stał się nieulękłym bohaterem, samym Gesser-chanem... W krwawym odmęcie, jaki ogarnął świat, nikt nie może liczyć na trwały spokój... Jeżeli nie będziecie służyć sobie, będziecie musieli dla innych pracować, albo, jak cudzy żołnierz, dla innych umierać i zdobywać... Pomyślcie więc Czarnogłowi, dzieci Wielkiego Dżingisa, jaką wybrać wam dolę?...
Urwał zmęczony i łyknął zimnej herbaty ze stojącej przed nim filiżanki.
Strona:Wacław Sieroszewski - Dalaj-Lama Część druga.djvu/117
Ta strona została przepisana.