Strona:Wacław Sieroszewski - Dalaj-Lama Część druga.djvu/127

Ta strona została przepisana.

— Ja nie wiem!... Nie wiem nic!... Mnie nie wolno mówić!... Błagam cię, nie powiedz nikomu, że wiesz ode mnie... Mnie wypędzą do trędowatych i będę pohańbiona!... prosiła dziewczyna, upadłszy na twarz ze łkaniem.
Hania podniosła ją i, gładząc po głowie i ramionach, uspokajała...
— Słuchaj, nie powiem, ale musisz mi opowiedzieć wszystko, wszystko... inaczej spytam się przeoryszy...
— O Darichu! Nie czyń tego, ona zaraz domyśli się, że wiesz ode mnie...
— Ja mogę wiedzieć wszystko od mego ducha Aju!...
— Tak, tak!... Ty wiesz wszystko! Lecz nie mów lepiej nikomu, nie pytaj... Ja ci wszystko opowiem... Tutaj w górze, ponad naszym klasztorem są pieczary, dużo pieczar... Były od wieków i tam chronią się ludzie, którzy dążą do doskonałości... Nie chcą widzieć ani słońca, ani wody, ani zieleni lasów, ani oblicza ludzi, aby móc patrzeć wyłącznie w swoją duszę i zbawić ją od tysiąca złych wcieleń... Ich tam zamurowują... Im nosimy codzień wodę i żebracze jedzenie, ale nikt ich już nie ogląda i oni nikogo... Nawet ręce, któremi biorą pokarm, pokrywają rękawicami, aby promień słońca nie tknął ich ciała i nie pobudził do grzechu... Tak pędzą w świętem rozmodleniu i rozmyślaniu dnie, miesiące, lata... Nie mówią nic nigdy i o tem, że pomarli, dowiadu-