— Nazywam się teraz Udul, ale w domu zwano mię Czon-czu, a jestem z chaszunu Sumein-bułak, co nad Ononem...
— Słyszałam, słyszałam!... To już niedaleko chińskiej granicy... — wypytywała dalej Hanka.
— Muszę już iść... Słyszysz, ktoś nadchodzi... Ukarzą mię... Nam z tobą niewolno rozmawiać!... Tyś „święta“!...
Wyrwała się i uciekła. W końcu alei ukazały się dwie starsze mniszki. Hanka poszła im na spotkanie, powitała kiwnięciem głowy i obowiązkowem:
— Mendu!...
Serce jej mocno biło, czuła, że wyłom był znowu zrobiony i bała się go zdradzić. Dużo jednak czasu minęło, zanim znowu udało się jej upolować Czon-czu na osobności. Podarowała jej srebrną szpilkę, jaką dostała niegdyś od Geril-tu Chanum do przypinania wstążki na czapce. Opowiedziała jej trochę nowin z życia wschodnich „ajmaków“, opisała w krótkości przebieg wojny z Chińczykami oraz pogłoski o nowej wojnie z „orosami“.
— To ja słyszałam! O tem mówią w klasztorze!... Mówią nawet, że może będziemy zmuszeni uciekać, jeżeli szczęście opuści Mongołów...
Dokąd uciekać?...
— Dalej na południe... Może do samego Dalaj Nor...
— A to daleko?
— Daleko.
Strona:Wacław Sieroszewski - Dalaj-Lama Część druga.djvu/134
Ta strona została przepisana.