Strona:Wacław Sieroszewski - Dalaj-Lama Część druga.djvu/137

Ta strona została przepisana.

cona łopatka trafiła we drzwi.... Mówią, że już idą!... Wszystko palą przed sobą, a żywych — mordują!...
— Więc uciekamy...
— Niewiadomo, rozkaz nie przyszedł!
— W takim razie będziemy się bronić!... — zawołała Hanka.
Gdy przeorysza przyszła na lekcję, Hanka wyłożyła jej wszystkie swoje wiadomości, nawet o złej wróżbie i łopatce.
— Skąd ty to wszystko wiesz? — spytała stara podejrzliwie.
— Czerwono»głowy Duch Topy-gyr-chan Ola przyszedł w nocy i powiedział mi!... — odrzekła Hanka, przypomniawszy sobie tajemnicze nazwisko góry z jakiegoś opowiadania Szag-dura.
Oczy starej szeroko się rozwarły i twarz zbielała z przerażenia.
— Topy-gyr-chan Oła!... — powtórzyła wolno. — W takim razie przyjdą napewno!...
— Będziemy się bronić!... — nastawała Hanka.
— Będziemy się bronić... ale jak? — powtórzyła stara.
— Poślij jutro do męskiego klasztoru, niech przyjdą do nas i przyniosą z sobą broń... Ja was nauczę!
— Może lepiej, żebyśmy poszły do nich. Tam klasztor większy i obronniejszy!... — rozważała głośno przeorysza.