ciał do niej... Wszyscy zjeżdżają się, żeby zobaczyć ptaka i oddać boskiej „Darichu“ pokłon... Wielkie poruszenie w ułusach... Mówiono mi, że doszły wieści już do Diurbiutów i że chcą wysłać swoich lamów i książąt do ciebie Panie i prosić o zwrot Białej Dziewicy, gdyż twierdzą, że „Biała Darichu“ im się należy, że ma od wieków swój klasztor wśród nich, koło gór Gelbyn-oła...
— Czy to prawda? — spytał żywo baron, powstając z łóżka.
— Prawda! — odpowiedział po chwili wahania książę...
— Ale ona pojawiła się na naszej ziemi, na ziemi Chał-cha... w moim „choszumie“, ptak też spadł u nas!... — Taka już widać wola Wysokiego Nieba! — dodał z naciskiem.
— Mówisz, że jeden z tych ludzi, co przylecieli, żyje?
— Tak, żyje... pisze o tem synowiec mój Szag-dur, a on zawsze dobrze pisze...
— Wołkow!... — zwrócił się baron do oficera po rosyjsku. — Jedziemy!... każ przygotować automobil!...
— Nie dziś, baronie, nie dziś — jutro!... Dziś nie można! — Wszystko przygotowane!... — odkładać niepodobna!... — odszepnął tajemniczo Wołkow.
Strona:Wacław Sieroszewski - Dalaj-Lama Część druga.djvu/14
Ta strona została przepisana.