Strona:Wacław Sieroszewski - Dalaj-Lama Część druga.djvu/144

Ta strona została przepisana.




Pieczara była dość obszerna i sucha, ale ciemna. Słabe światło przenikało do niej jedynie przez mały otwór, pozostawiony wśród głazów, zaściełających wejście. Przez ten otwór, co rano, podawano im dzbanek wody, misę ryżu i parę jęczmiennych placuszków. Kiedy Hanka przeziąbłszy w czasie nocy, zażądała odzieży, przez ten sam otwór wepchnięto im parę ciepłych kożuszków i gruby koc. Nie udało się jednak Hani nawiązać rozmowy; tajemnicze ręce spełniały swoją robotę i znikały... Co się nazewnątrz dzieje, mogły uwięzione odgadywać jedynie z dźwięków, jakie dobiegały do nich odbite wielokroć przez nagie skały wąwozu. Z ryku trąb modlitewnych i innych głosów poznawały godziny, stłumiony śpiew powiadamiał je o odbywanych nabożeństwach, stuk kopyt na kamienistej drodze, zbliżając lub oddalając się, mówił im o nieustającej łączności żyjącego pod nimi kiasztoru z dalekim światem. — Czasem ptaszek usiadł na szarym głazie okienka, zwabiony kruszynką pozostawionego tam ryżu. Z trudem