Ta strona została przepisana.
cie tej Darichu, zginą wszyscy ciężką śmiercią, nie oszczędzę nikogo...
— Sprawa jest tak ważna, że nie żal mi śmierci swojej i cudzej!... — szepnął, kłaniając się duchowny.
— Niech Badmajew przyjdzie za godzinę, dostanie papier i dwudziestu mongolskich żołnierzy...
— Których sam sobie wybierze... — dodał Dżał-chań-cy.
— Baron zawahał się chwilkę.
— Niech będzie: których sam sobie wybierze!... — powtórzył, powstając. Wstał również Dżał-chań-cy i zaraz wyszedł ku wielkiemu zdumieniu ordynansa, który, patrząc za nim, wymruczał:
— Nawet herbaty nie wypił! Świat się kończy!...