Strona:Wacław Sieroszewski - Dalaj-Lama Część druga.djvu/205

Ta strona została przepisana.




Aparaty były nieuszkodzone. Dużo jednak mieli roboty zanim je doprowadzili do odpowiedniego stanu, wszystko sprawdzili, umocnili, maszynę wyczyścili i zmontowali, oraz zrobili parę próbnych lotów. Zabrało to sporo czasu, gdyż wiele robót musieli sami wykonać; część rzemieślników warsztatowych, Chińczyków, rozbiegła się i pokradła w dodatku narzędzia.
Tymczasem Szag-dur wciąż ich naglił.
— Tylko patrzeć delegatów bolszewickich, a za nimi zaraz przyjdzie wojsko i cze-ka... Wtedy już bardzo trudno będzie uciec!
Rozumieli to doskonale i spieszyli się bardzo, lecz robota jak gdyby puchła pod ich rękami, wciąż jej przybywało. Postanowili usunąć karabiny maszynowe i wszystko związane z wojną, natomiast zabrać, trochę żywności, koce, broń i ładunki, aby w razie wypadku móc dalej wędrować piechotą. Zwiększyli również zapas benzyny do godzin dziesięciu.
— Myślę, że te 700 kilometrów do Kałganu przebędziemy w siedem godzin, lepiej mieć jadnak mały zapas... — dowodził Domicki.