— Tutaj obok.
— I wtedy... skoro przekonacie się, że jestem niewinna... puścicie mię, pozwolicie odjechać do Charbina... do brata... — ciągnęła rwącym głosem.
— Ależ tak!... Skoro tylko przekonamy się, że pani niewinna!... — przerwał z naciskiem Wołkow. — Odwiozę panią choćby jutro własnym samochodem do granicy... Nietylko pani będzie wolna, ale przestaniemy ścigać pani narzeczonego... Jeden warunek: musi pani być zupełnie powolną... zupełnie!... Rozumie pani?...
Znowu zapanowało milczenie, następnie rozległy się ciche kroki kobiety, chodzącej wielokrotnie tam i napowrót, tam i napowrót po małym pokoiku.
— Pani się namyśla?... Dziwaczka z pani. Przecież pani jest całkowicie w naszej mocy, przecież my możemy w każdej chwili oddać panią żołnierzom?!... Jeżeli nie robimy tego, to znaczy, że wyróżniamy panią, że pragniemy istotnie ulżyć doli pani!... Baron bardzo się zainteresował panią...
— Baron to ten... ten... Unger... — zabrzmiało ciche pytanie.
— Tak, tak!... Krwawy Unger von Sternberg... Słyszała pewnie pani o nim... On oswobodził Mongolję od chińskiego jarzma!...
— O tak, słyszałam!... przerwała nerwowo kobieta.
Strona:Wacław Sieroszewski - Dalaj-Lama Część druga.djvu/27
Ta strona została przepisana.